Córka podrzuciła nam swojego syna, bo był jej zbędny. Z Instagrama dowiedziałam się, że układa sobie życie na nowo

Córka przyjechała w środku nocy z małą walizką i dzieckiem na rękach. Prosiła o pomoc, tłumacząc, że to tylko na chwilę. Zgodziłam się, choć coś w jej spojrzeniu mówiło mi, że nie wszystko jest takie, jak opowiada…

Kilka dni później przeglądałam Instagram, gdzie natknęłam się na zdjęcia córki. Uśmiechała się szeroko, jakby nie miała żadnych zmartwień. Kiedy zobaczyłam, co ukrywała, moje serce pękło…

Niepokojąca nocna wizyta

Była godzina 23:30, kiedy usłyszeliśmy gwałtowne pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a na progu stała nasza córka, Aneta, z małym Kubusiem na rękach. Była blada, zdenerwowana i widać było, że płakała.

– Mamo, tato, muszę wyjechać na kilka dni. Nie mam z kim zostawić małego. Błagam, pomożecie? – wyrzuciła z siebie jednym tchem.

Choć sytuacja wydawała się dziwna, nie mieliśmy serca odmówić. Uspokoiłam ją, obiecując, że zajmiemy się wnukiem. Aneta obiecała, że wróci w ciągu tygodnia. Zniknęła szybciej, niż zdążyłam zapytać, gdzie jedzie.

Prawda zaczyna wychodzić na jaw

Mijały dni, a od Anety nie było ani wiadomości, ani telefonu. Zaczęliśmy się martwić, ale mąż uspokajał mnie, że być może potrzebuje czasu. Pewnego wieczoru, przeglądając Instagram, natknęłam się na jej zdjęcie. Siedziała w luksusowej restauracji, z kieliszkiem wina w dłoni, obok niej przystojny mężczyzna. Podpis głosił: „Nowy rozdział życia zaczynam od szczęścia”. Zamarłam.

Przeglądałam dalej, a kolejne zdjęcia były jeszcze bardziej szokujące: wakacje na plaży, drogie ubrania, uśmiechy i beztroska. Kubusia nie było na żadnym z nich.

Konfrontacja z córką

Kiedy udało mi się skontaktować z Anetą, jej odpowiedź była lodowata.

– Mamo, przecież i tak siedzicie w domu. Kubuś wam nie przeszkadza, prawda? Dajcie mi trochę czasu, muszę poukładać swoje życie – powiedziała, jakby chodziło o zostawienie parasola, a nie dziecka.

Mój mąż, zwykle spokojny, wybuchł gniewem. Postanowiliśmy, że musimy spotkać się z nią osobiście. Pojechaliśmy pod adres, który mieliśmy w dokumentach, ale mieszkanie było wynajęte przez kogoś innego. Właścicielka powiedziała, że Aneta wyprowadziła się miesiąc wcześniej.

Finał, który zmienia wszystko

Po kilku tygodniach ciszy córka nagle zadzwoniła. Myślałam, że zmieniła zdanie i chce wrócić po dziecko. Jednak jej słowa były jak policzek.

– Mamo, zrozum. Ja nie chcę być matką. Nie czuję się na siłach. Kubuś będzie szczęśliwszy z wami – powiedziała spokojnie, jakby to była najbardziej logiczna decyzja na świecie.

Odłożyłam słuchawkę z drżeniem w rękach. Rozumiałam, że Aneta ma prawo do swojego życia, ale zostawienie dziecka w taki sposób? Bez słowa wyjaśnienia?

Czy uważacie, że mieliśmy prawo zmusić córkę do odpowiedzialności? Jak wy byście postąpili na naszym miejscu? Dajcie znać w komentarzach, bo każda rada może pomóc innym w podobnej sytuacji.

error: Treść zabezpieczona !!