Recover your password.
A password will be e-mailed to you.
Kiedy spotkałam swojego byłego chłopaka po tylu latach, wystarczyło jedno proste 'cześć’, by wszystko wróciło. Zapomniałam już, jakie to uczucie być naprawdę docenianą. Zaczęło się od rozmowy, a potem… rzeczy potoczyły się w niespodziewanym kierunku…
Miałam 22 lata, gdy wyszłam za Andrzeja. Przystojny, dobrze zbudowany, zawsze pewny siebie – dokładnie to, co wtedy mnie pociągało. Wydawało mi się, że trafiłam na mężczyznę, który będzie moim opiekunem, kimś, kto zawsze będzie dbał o mnie i o nasze wspólne życie. Przez pierwsze kilka lat tak właśnie było. Dbał o dom, o mnie, pracował ciężko, by zapewnić nam stabilizację. Ale z czasem coś się zmieniło.
Zaczął mnie krytykować. Najpierw delikatnie, potem coraz bardziej bezwzględnie. Wytykał każdą moją wadę, nawet te, które wcześniej uważał za urocze. Przestałam czuć się atrakcyjna, przestałam czuć się… kobietą. Moja garderoba składała się z luźnych, bezkształtnych ubrań, bo każde inne były pretekstem do kolejnej krytyki. Przestałam marzyć o wieczornych wyjściach, spotkaniach z przyjaciółkami, a nawet o zwykłej kolacji w restauracji. Z biegiem lat zgasłam, a on był jak zimny mur, który odcinał mnie od reszty świata.
Któregoś dnia przypadkiem wpadłam na Pawła. To było spotkanie zupełnie nieplanowane. Spacerowałam po parku, kiedy zauważyłam go z daleka. Był moją pierwszą miłością – tym chłopakiem, z którym spędzałam godziny na rozmowach o przyszłości, życiu, marzeniach. Rozstaliśmy się, bo po studiach nasze drogi się rozeszły. Nigdy nie myślałam, że jeszcze kiedyś go zobaczę.
Podszedł do mnie z uśmiechem i powiedział tylko: „Cześć, Zosia. Dawno się nie widzieliśmy.” Te słowa… te proste słowa w jednej chwili przypomniały mi, kim byłam, zanim moje życie stało się szare. W jego oczach widziałam zainteresowanie, troskę, ale też coś, czego nie widziałam od lat – autentyczne ciepło. I to właśnie wtedy coś we mnie pękło.
Kiedy wróciłam do domu, wszystko wydało mi się inne. Andrzej siedział przed telewizorem, jak zwykle z kamienną twarzą, zbyt zajęty meczem, by choć rzucić mi spojrzenie. W ciągu kilku dni od tego spotkania z Pawłem zaczęłam się zmieniać. Zaczęłam myśleć o sobie, o tym, czego ja chcę, o tym, co mnie kiedyś sprawiało radość.
Pewnego dnia Andrzej zauważył, że zaczęłam ubierać się inaczej. „Dlaczego nosisz te rzeczy? Myślałem, że już z tego wyrosłaś,” rzucił z pogardą, gdy zauważył mnie w sukience. To wystarczyło, żeby rozpętać burzę. Kłótnia, która wybuchła, była jedną z tych, które zostawiają głębokie rany. „Dlaczego nagle się zmieniasz? Masz kogoś?” krzyczał. W jego głosie była złość, ale i strach – strach, że mógłby mnie stracić. A ja? W końcu zrozumiałam, że to nie jego straty się bałam, tylko własnego zaniedbania.
Kilka tygodni później znowu spotkałam Pawła. Umówiliśmy się na kawę. Rozmawialiśmy przez godzinę, ale nie było w tym nic romantycznego. Chciałam tylko porozmawiać z kimś, kto mnie rozumiał. Ale to wystarczyło, bym zobaczyła jasno – z Andrzejem nic już nie będzie takie samo. Paweł mi tego nie powiedział, nie sugerował – to ja sama doszłam do wniosku, że żyję w klatce, którą sama pozwoliłam sobie zbudować.
Ostateczną decyzję podjęłam po kolejnej awanturze z Andrzejem. „Nie potrzebuję ciebie, ani twojej krytyki,” powiedziałam mu pewnego wieczoru, pakując swoje rzeczy. „Byłam zbyt długo z kimś, kto zabił we mnie wszystko, co było piękne.” Nie próbował mnie zatrzymać. Patrzył tylko, jak odchodzę, z twarzą pozbawioną emocji.
Odzyskałam wolność. Dzięki prostemu „cześć” od człowieka, który kiedyś był moją miłością, przypomniałam sobie, kim byłam i kim mogę być. Paweł nie miał pojęcia, jak wielki wpływ wywarł na moje życie, a ja odzyskałam siebie.
Recover your password.
A password will be e-mailed to you.