Mam 50-tkę na karku, zgrabny tyłek i urodę. Romanse z jurnymi byczkami to moje hobby i nie wstydzę się tego

 

Zawsze wydawało mi się, że po przekroczeniu pięćdziesiątki życie kobiety zmierza w stronę spokojnych wieczorów z herbatą, oglądania seriali i długich spacerów po parku. Ale kto to w ogóle wymyślił? I dlaczego miałabym się tym przejmować? Przecież nadal jestem pełna życia, energii i – co tu ukrywać – wyglądam lepiej niż wiele młodszych kobiet. Niektórzy mogą powiedzieć, że przesadzam, ale nie obchodzi mnie to. Jestem dumna z tego, kim jestem, jak wyglądam i z tego, co robię.

Zgrabny tyłek, zadbane ciało, zdrowa cera – to wszystko wynik dbałości o siebie, która towarzyszy mi od lat. Ale przede wszystkim, to kwestia pewności siebie i tego, jak się czuję w swojej skórze. Nie boję się tego przyznać: mam pięćdziesiątkę, ale czuję się jak trzydziestka. I co z tego, że kocham młodszych mężczyzn? To oni patrzą na mnie z pożądaniem, a ja czuję się w ich towarzystwie jak prawdziwa bogini.

Dlaczego „jurne byczki”?

Zaczęło się to kilka lat temu, gdy moje życie wydawało się utknąć w martwym punkcie. Po rozwodzie, który początkowo mnie załamał, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zamiast zamartwiać się i czuć się niepotrzebna, zdecydowałam, że to czas na mnie. Znalazłam siłownię, zmieniłam dietę, zaczęłam inwestować w swoje zdrowie i wygląd. Efekt? Zmiana nie tylko fizyczna, ale przede wszystkim psychiczna. W końcu zrozumiałam, że nie muszę żyć według oczekiwań innych.

I wtedy to się zaczęło – zainteresowanie młodszych mężczyzn. Z początku byłam zaskoczona, bo przecież… pięćdziesiątka, tak? Ale szybko zrozumiałam, że wiek to tylko liczba. „Jurne byczki”, jak ich nazywam, to młodzi, pełni energii mężczyźni, którzy potrafią docenić dojrzałą kobietę z doświadczeniem. To nie jest relacja oparta tylko na seksie, choć nie ukrywam, że jest to istotny element. Ale chodzi o coś więcej – o radość życia, świeżość i poczucie, że życie nadal może być pełne przygód.

Miłość czy pasja?

Niektórzy pytają mnie, czy szukam miłości. Odpowiedź jest prosta – nie muszę jej szukać. Nie szukam stabilności, którą wielu utożsamia z miłością, bo teraz chodzi mi o coś zupełnie innego. Chcę czerpać z życia garściami i korzystać z każdej chwili. Romanse z młodszymi mężczyznami to dla mnie forma spełnienia, zabawy i odkrywania siebie na nowo. Każdy z nich wnosi coś innego do mojego życia – czasem to śmiech, czasem namiętność, a czasem po prostu wspólne, intensywne doświadczenia.

Nie boję się przyznać, że nie marzę o „miłości do grobowej deski”. Miałam to, przeszłam przez małżeństwo, rozwód, i teraz wiem, czego chcę od życia. I nie jest to kolejny stały związek, w którym będę musiała się do kogoś dopasować. Teraz chodzi o mnie – o moją wolność, przyjemność i możliwość robienia tego, na co mam ochotę.

Czy to złe?

Niektóre osoby krytykują mnie za to, co robię. Mówią, że „w moim wieku” powinnam być bardziej poważna, że romansowanie z młodszymi mężczyznami to coś niewłaściwego. Ale wiecie co? Kompletnie się tym nie przejmuję. Mam 50 lat, a czuję się lepiej niż kiedykolwiek. Nie potrzebuję nikogo, kto mówiłby mi, jak mam żyć.

Wszystkie te oceny i opinie? To problem innych, nie mój. Jeśli ktoś uważa, że to, co robię, jest nieodpowiednie, to znaczy, że nie rozumie, czym jest prawdziwe życie. Bo życie to nie tylko stabilność, obowiązki i trzymanie się sztywnych zasad. Życie to wolność, przyjemność, pasja i odwaga do bycia sobą, bez względu na to, co mówią inni.

Życie pełne energii

Dla mnie życie teraz to przygoda. Młodsze pokolenie potrafi cieszyć się chwilą, a ja uczę się od nich tego, jak być w pełni obecna i jak czerpać radość z każdej minuty. Moje romanse z „jurnymi byczkami” nie są czymś, czego bym się wstydziła. To mój sposób na odnalezienie siebie na nowo, na odkrywanie, że mimo upływu lat, nadal jestem atrakcyjna, pełna życia i pożądana.

Wiem, że wiele kobiet w moim wieku boi się zaryzykować, bo są przytłoczone społecznymi oczekiwaniami. Ale ja? Ja już dawno przestałam się przejmować tym, co myślą inni. Moje życie to moja decyzja, i jeśli to oznacza romanse z młodszymi mężczyznami, to niech tak będzie. Jestem szczęśliwa, czuję się spełniona i nie zamierzam niczego zmieniać.


A Wy, co myślicie o takiej postawie? Czy wiek powinien nas ograniczać? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!