Zazdrościłam przyjaciółce, że jej mąż obsypuje ją prezentami. Do czasu, gdy okazało się, że robi to, bo ma swoje za uszami
Na każdą okazję czekały na nią bukiety róż i ekskluzywne prezenty – drogie perfumy, biżuteria, nawet weekendy w luksusowych hotelach. Zawsze patrzyłam na to z mieszanką podziwu i zazdrości. Mój mąż wprawdzie mnie kocha, ale nigdy nie był aż tak wylewny… Jakie szczęście miała moja przyjaciółka, pomyślałam, czekając na kolejną jej opowieść…
Pewnego dnia jednak zauważyłam coś, co sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać. Każdy prezent wydawał się być jak plaster na coś nie do końca widocznego. Aż w końcu prawda o mężu przyjaciółki wyszła na jaw, a mnie zatkało, bo nigdy nie spodziewałabym się takiego finału…
Złote prezenty czy złudzenia?
Anna i ja znałyśmy się od liceum. Byłyśmy jak siostry, dzieląc się każdym sekretem. Chyba z czasem zazdrościłam jej trochę tej baśniowej miłości, w której jej mąż, Tomek, zdawał się być niemal książęcy. Obsypywał ją kwiatami, biżuterią, a każda ich rocznica była celebrowana podróżami do miejsc, o jakich ja mogłam tylko pomarzyć. Przy każdym spotkaniu przywoziła historie o kolejnych podarunkach, a ja uśmiechałam się, chociaż czułam pewien ukłucie zazdrości.
„Ach, mój Piotrek chyba nigdy by na to nie wpadł” – mówiłam, śmiejąc się niby żartem, choć w głębi serca pojawiała się myśl, czy naprawdę mógłby być bardziej troskliwy.
Coś nie grało
Przez lata Anna zapewniała mnie, że żyje w pełni szczęśliwa. Jednak pewnego dnia, kiedy odwiedziłam ją bez zapowiedzi, zastałam ją zapłakaną. Kiedy zobaczyła mnie w drzwiach, niemal od razu uśmiechnęła się, próbując ukryć łzy. Nie pytając o przyczynę, usiadłam obok niej i zaczęłam rozmowę.
„To tylko stres, praca i te sprawy” – próbowała wyjaśniać, lecz coś w jej głosie wydało mi się fałszywe. Zaskoczyła mnie również wiadomość, którą przypadkiem zauważyłam na jej telefonie. Zdjęcie bukietu kwiatów z podpisem od męża: „Dla najlepszej na świecie!” Ale zaraz obok, w powiadomieniach, był numer, którego Anna szybko próbowała się pozbyć.
„Kto to był?” – zapytałam, przeczuwając, że coś może być na rzeczy. Nie przyznała się od razu, a jedynie spuściła wzrok.
Cena „idealnego” życia
Następnego dnia Anna zadzwoniła, prosząc mnie o spotkanie. Znałyśmy się na tyle dobrze, by wiedzieć, że jest gotowa na poważną rozmowę. „Oszukiwał mnie”, wyznała po chwili ciszy, a w jej oczach widać było ból i smutek, które zbyt długo tłumiła. Okazało się, że Tomek regularnie spotykał się z inną kobietą, a prezenty, które dostawała, były tylko zasłoną dymną dla jego zdrady.
W jednej chwili cały obraz ich idealnego związku runął. Prawda okazała się brutalna: każda róża, każda biżuteria były formą rekompensaty za jego nieobecności, które usprawiedliwiał pracą. Te luksusowe weekendy były próbą zatarcia wyrzutów sumienia, gdy wracał po swoich „delegacjach”. Anna dopiero niedawno zaczęła łączyć fakty i w końcu przyłapała go, gdy wrócił później, niż zapowiedział.
Miłość czy manipulacja?
Słuchałam jej z mieszanką współczucia i szoku. Nagle zrozumiałam, że moja zazdrość była zupełnie nieuzasadniona. A może nawet wręcz przeciwnie – nie chciałabym żyć w takim cieniu podejrzeń i niedomówień. Kiedy Anna skończyła mówić, spojrzała na mnie i powiedziała, że nie wie, co dalej zrobić.
„Jak myślisz, co powinnam?” – zapytała. Widać było, że nie zależy jej na materialnych dowodach miłości. Chciała tylko uczciwości i szacunku. Kiedy wychodziłam, wciąż czułam ciężar jej opowieści. Ta historia, która wydawała się na początku idealnym obrazem miłości, okazała się tylko pięknym, ale pustym obrazkiem.